sobota, 29 września 2012

Na dobranoc

Paulo Coelho

Jedenaście minut

Przechodziłam dziś koło wesołego miasteczka. Muszę się teraz liczyć z każdym groszem, wolałam się więc tylko przyglądać. Długo stałam przed diabelskim młynem. Większość ludzi wsiadała do wagoników w poszukiwaniu mocnych wrażeń, lecz gdy tylko młyn ruszał, ci sami ludzie umierali ze strachu, i błagali, żeby zatrzymać maszynerię.
Czego właściwie oczekiwali ? Skoro wybrali przygodę, powinni być gotowi pójść na całość. A może żałowali, że nie kręcą się bezpiecznie na dziecinnej karuzeli, zamiast w szaleńczym tempie jezdzić na diabelskim młynie ?
Czuję się w tej chwili zbyt samotna, by myśleć o miłości, lecz muszę wierzyć, że to minie, że znajdę odpowiednią pracę i że jestem tu, bo taki jest mój wybór. Moje życie jest jak ten diabelski młyn.
Życie to brutalna, zapierająca dech w piersiach zabawa - jak skakanie ze spadochronem albo niebezpieczna górska wspinaczka.
Niełatwo żyć z dala od bliskich, od języka, w którym umiem wyrazić wszystkie uczucia. Jednak od dziś, gdy będę przybita, wspomnę to wesołe miasteczko. Gdybym spała i nagle obudziła się w wagoniku diabelskiego młyna, cóż bym czuła ?
Najpierw czułabym się niczym więzień, bałabym się wysokości, serce podchodziłoby mi do gardła, kręciłoby mi się w głowie i chciałabym czym prędzej wysiąść. Lecz gdybym miała pewność, że te tory są moim przeznaczeniem, że Bóg steruje tą maszynerią, wtedy mój koszmar przerodziłby się w podniecającą przygodę. I diabelski młyn stałby się bezpieczną i ciekawą rozrywką, która kiedyś się przecież kończy.
Jednak dopóki młyn się kręci, trzeba podziwiać roztaczający się wokół krajobraz i wrzeszczeć z radości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.