Jakiś czas temu ktoś polecił mi do czytania autobiografie Keitha Richardsa " Zycie ", książka w empiku była sprzedawana jako bestseller, reklamy w radiu...itd. Pomyślałam sobie, kończąc czytanie książki Danuty Wałesy "...no to teraz będzie jazda ".
Moje kilka słów na temat tej książki...
Gitarzysta Roling Stones opowiada o drodze jaką przeszedł z ubogiego podlondyńskiego Dartfort na szczyt światowego showbiznesu, " Sex, drugs and rock&roll " tak najkrócej można określić tę drogę.
Keith nawet rozpoczął swoją opowieść historią z 1975 r. gdzie podczas trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych został zatrzymany przez policję wraz z przyjaciółmi w samochodzie po brzegi wypchanym narkotykami.
Także zapowiadało się ostro...po takim wstępie naprawdę myślałam, że akcja będzie tylko wzrastać, że nie będę mogła oderwać oczu od książki. Nietety dla mnie ta książka, sposób w jaki została napisana to nuda. Jestem zawiedziona, nie mam po jej przeczytaniu żadnych emocji...ćpanie chyba do 400 strony...no sama nie wiem...może jak bym była fanką Roling Stones, znała się na riffach gitarowych, poza tym Keith opowiadając używa tyle nazwisk, ksywek ludzi, którzy akurat mnie nic nie mówią.
Autobiografia napewno jest pozycją obowiązkową dla fanów, natomiast ja pożyczając i polecając książki znajomym " Zycie " Keitha Richardsa omijam.
Keith Richards has definitely lived life to the maximum. What a party animal. From Jonathan :)
OdpowiedzUsuń